derf
Administrator
Dołączył: 19 Cze 2005
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 1:31, 07 Cze 2006 Temat postu: Clapton, Eric - Me And Mr. Johnson |
|
|
Clapton, Eric - Me And Mr. Johnson (01.04.2004)
When You Got A Good Friend; Little Queen Of Spades; They’re Red Hot; Me And The Devil Blues; Traveling Riverside Blues; Last Fair Deal Gone; Stop Breakin’ Down Blues; Milkcow’s Calf Blues; Kind Hearted Woman Blues; Come On In My Kitchen; If I Had Possession Over Judgemnt Day; Love In Vain; 32-20 Blues; Hellhound On My Trail
Skład: Eric Clapton - voc, g; Andy Fairweather Low - g; Doyle Bramhall II - g; Billy Preston - k; Jerry Portnoy - hca; Nathan East - b; Steve Gadd - dr
Produkcja: Eric Clapton i Simon Climie
Dość nietypowa to płyta, nawet jak na Erica Claptona. I to wcale nie ze względu na samą muzyczną formę. W przeszłości w jego muzyce zawsze dało się odczuć silny wpływ bluesa. Nawet, gdy flirtował z nowocześniejszymi brzmieniami. Takie to już dźwięki wychodzą spod jego palców. Ale Me And Mr. Johnson jest płytą nietypową, bo w całości jest hołdem dla jednego artysty, jednego z największych mistrzów bluesa, Roberta Johnsona.
Eric, który - jak mówi - traktuje tę muzykę jak swojego „starego przyjaciela”, postanowił podejść do zagadnienia z należytym respektem i wyczuciem. Mamy tutaj czternaście klasycznych kompozycji (czyli połowę zachowanego dorobku Johnsona), z których przytłaczająca większość to po prostu jak najbardziej konwencjonalne dwunastotaktowe bluesy, zaaranżowane na bardzo podstawowe instrumentarium. Jest sekcja rytmiczna, fortepian i gitara, na której Clapton często gra techniką slide (Kind Hearted Woman Blues). Czasami odzywa się harmonijka ustna czy pojawiają się bogatsze partie wokalne w tle. Takie są chociażby Come On In My Kitchen czy Love In Vain. A wszystko oczywiście wzbogaca charakterystyczny głos. Głos, który w połączeniu z równie charakterystyczną grą na gitarze sprawia, że Me And Mr. Johnson w gruncie rzeczy brzmi dosyć typowo dla tego muzyka. Czego oczywiście także zasługą jest obecność stałych i to nie byle jakiś współpracowników, jak perkusista Steve Gadd, basista Nathan East czy gitarzyści Andy Fairweather Low i Doyle Bramhall II. Bywa, że dość melancholijny nastrój ożywi jakiś bardziej żywiołowy utwór, jak If I Had Possession Over Judgement Day czy 32-20 Blues. Wszystko jednak dzieje się w ramach konwencji, dzięki czemu Me And Mr. Johnson jest płytą spójną.
Nie jest to może dzieło wybitne, powalające na kolana. Ale ten zbiór ma swój urok i z całą pewnością spodoba się zwolennikom talentu gitarzysty. A arcydzieło Clapton pewnie jeszcze niejedno stworzy. A nawet jak nie, to i tak ma już ich na koncie co najmniej kilka.
MICHAŁ KIRMUĆ
Post został pochwalony 0 razy
|
|